Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Ukraina - przekraczanie granicy

19.12.2009 10:03
Przekraczałem granicę kilka razy. Moje doświadczenia są takie, że celnicy ukraińscy zawsze próbują znaleźć metodą na wyciągnięcie paru Euro.

Np.
Brak zielonej kraty w tłumaczeniu na ukraiński (2008r.)
Brak upoważnienia od współwłaściciela auta, nawet jeśli się jest wpisanym (2009r)

Macie podobne doświadczenia ?

Komentarze (3)

21.12.2009 09:55
Tak, zielona karta to podstawa, zapomniałem wykupić i musiałem wracać do Polski, straciłem godzinę. Potem był problem, że samochód nie był na mnie zarejestrowany, chcieli notarialnego zezwolenia na użytkowanie !!! Jakoś się udało, ale masakra. Za to jak wracałem to miałem ciekawą rozmowę:

- Cel wizyty na Ukrainie?
- Byłem we Lwowie.
- Po co?
- W archiuwm historycznym. Szukałem rodzinnych dokumentów.
- To tak udostępniają dokumenty byle komu...?
31.05.2010 18:12
Witam
Od 13.05 do 27.05.2010r przebywałam na Ukrainie – okolice Radziechowa. W drodze na Ukrainę granicę przekraczaliśmy w Hrebenne – Rawa Ruska – szybko i bez problemów. Nikt nawet nie próbował sugerować danie łapówki. Ukraińcy stojący w kolejce sami podpowiedzieli, że Polaków kolejka nie obowiązuje. Niestety wracając do Polski kolejka jest jedna dla Ukraińców i Polaków. W Hrebenne ok. 15 godzin oczekiwania(27.05.2010r) i tam pojawiają się Ukraińcy, którzy oferują szybkie przekroczenie granicy za 300 hrywien. Warto jednak nadłożyć kilometry i przekroczyć granicę w miejscowości Korczowa – szybko i bez kolejki.
Jadąc na Ukrainę należy pamiętać o wykupieniu zielonej karty. Zielona karta to pierwsze pytanie policji.
Drogi na Ukrainie – od granicy do Lwowa – tragedia. Same dziury. Ukraińcy jeżdżą bez świateł, nie zwracają uwagi na przepisy. Tam trzeba mieć oczy wokół głowy i nie ma w tym przesady.
Ludzie są życzliwi, chętni pomóc i bez większych problemów można się z nimi porozumieć.
7.06.2010 18:35
Ja spędzałam weekend majowy we Lwowie i Kamionce Strumiłowej. Przekraczałam granice w Hrebennem - Rawie Ruskiej. Stałam na granicy prawie trzy godziny, gdyż ukraińscy celnicy nie przyszli do pracy !?! Tak po prostu. Jedna zmiana poszła do domu a następna nie przyszła.... Wracając na kilku dniach na to samo przejście stałam 6 godzin w kolejce a ukraińcy, którzy stali wraz z nami radośnie przepuszczali przed sobą swoich znajomych, krewnych, ciotecznych, wujecznych...jednym słowem zablokowali kolejkę. Przejechałam bokiem, celnik wziął 100 hrywien, mimo, że oferowałam 300 (znaczy to, że promocja była?) - koszmar z tym przekraczaniem granic...