Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Czy to jest mozliwe ?

7.11.2013 19:17
Czy jest możliwe,aby jakiś arystokrata/magnat zmienił nazwisko po powstaniu styczniowym lub listopadowym z obawy przed represjami ? Wydaje mi się że jest to możliwe,zwykła szlachta zmieniała nazwiska,więc czemu arystokracja miałaby tego nie robić,ale mogę się mylić więc pytam.

Odpowiedzi (5)

26.11.2013 18:08
Na mój szaraczkowo-chodaczkowy rozum - problem nie leży w możliwości, raczej w prawdopodobieństwie. Co, Pana zdaniem, przede wszystkim decydowało o rodowej dumie (by nie rzec - pysze) rodów magnackich i wielkiego ziemiaństwa? Długość i ciągłość trwania rodowej tradycji, których rozpoznawalnym znakiem było nazwisko. W polszczyźnie wciąż żywy pozostaje frazeologizm "galicyjski hrabia" zdradzający lekceważenie (by nie rzec - pogardę) wobec tytułów świeżej daty, łatwych do uzyskania dzięki zabiegom na dworze zaborcy. Zresztą, jak wiadomo, "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" - w Rzeczypospolitej, mimo ogromnego zróżnicowania wewnętrznego stanu szlacheckiego, przez długi czas szacunek dla tytulatury miał charakter, hmm... stonowany, powiedzmy. Chyba że wziąć pod uwagę namiętność do "piastowania" urzędów ziemskich... Majątek też wszakże nie był sam w sobie gwarantem pozycji społecznej czy powszechnego szacunku. Była nim za to możliwość odwołania się do dawnych, wspólnych w ramach rodu, tradycji - zasług rycerskich (czy też politycznych). Proszę zwrócić uwagę, że na przykład sława artystów ma charakter krótkotrwały (z nielicznymi wyjątkami) i indywidualny, związany z przekonaniem o wartości dokonań poszczególnego człowieka. Sława rodu magnackiego czy ziemiańskiego jest natomiast fenomenem przechodnim i swoiście wspólnotowym - jest się na przykład z "tych Chodkiewiczów" (że wymienię akurat nazwisko powszechnie otaczane szacunkiem) - przy czym ma ona charakter tego, co Fernand Braudel nazwałby zjawiskiem "długiego trwania", jest międzypokoleniowa. Ten sposób traktowania własnej rodowej przynależności ma charakter międzynarodowy - proszę sobie przypomnieć księcia de Guermantes z powieści Prousta, który potrafił z pamięci wyliczyć wszystkich swoich przodków bodajże od Fulka Nerry (około ośmiuset lat). Duża część energii arystokracji z czasem (w miarę następowania po sobie pokoleń) zużytkowana zostaje na podtrzymanie pamięci o doskonałości i znaczącym formacie przodków. Zjawisko samo w sobie zacne, może być jednak przyczyną wypalania się i petryfikowania w społecznym i politycznym konserwatyzmie. Arystokracja (wiem, wiem, to uogólnienie, a wyjątki istnieją zawsze) na mocy swego statusu musi dążyć do podtrzymania status quo. Proszę sobie przypomnieć, że duża część znaczących polskich rodów w wieku XIX nie liczyła powstania listopadowego w poczet polskich powstań narodowo-wyzwoleńczych. Było ono dla nich jakobińską (dziś powiedzieliby: "lewacką"), naruszającą ustalone hierarchie społeczne, ruchawką. (Całkiem inaczej skądinąd niż insurekcja czy powstanie styczniowe, choć przecież były one nie mniej "socjalistyczne" w niektórych wymiarach. Ale to trochę inny temat.) Ten (posunięty czasem aż po granice czegoś, co dziś skłonni bylibyśmy nazwać zdradą stanu) konserwatyzm kręgów magnacko-arystokratycznych (w tym wielu "książąt kościoła") da się przecież odsłonić i w przypadku targowiczan, i - dużej rzeszy arystokratów wieku XIX.
Krótko mówiąc - jestem sceptyczny co do możliwości, o którą Pan pyta. Nazwisko to fundament trwałości rodu o wysokim statusie w społeczeństwie feudalnym. Jego zmiana to koniec rodu. W moim przekonaniu, jeżeli już się zdarzyło, że do powstania przystępowali reprezentanci rodu arystokratycznego, to (1) jako na ogół dobrze ustosunkowani (czytaj: spokrewnieni, skoligaceni, zaprzyjaźnieni, połączeni więzami wspólnych interesów ekonomicznych i stanowych z arystokracją zaborczą) mogli uniknąć surowszych represji ze strony władz rozbiorowych; (2) wariant tego: represje - na ogól lekkie - dotykały bezpośrednio zaangażowanych w działalność konspiracyjną czy powstańczą, reszta rodu dość łatwo mogła sobie "wychodzić" ułaskawienie; (3) wariant drastyczny - jeżeli już represje miałyby dotknąć wszystkich członków rodu, sądzę, że wybraliby raczej "męczeństwo narodowe" niż rezygnację z własnej historyczno-społecznej tożsamości - taka jest logika rodowej dumy, zdaniem moim. Ale ja jestem szarak i marksista - - mogę się mylić, to tylko głos w dyskusji.

Łączę ukłony!

Maciek
9.04.2015 23:50
Dokładnie, bardzo ciężko było sobie zapracować na nazwisko, które było tez dorobkiem przodków . Osoba zmieniająca nazwisko musiałaby być w bardzo ciężkiej sytuacji. Raczej trudno mi jest to sobie wyobrazić
1.08.2016 02:30
W mojej rodzinie była taka historia powtarzana przez dziadka- o zmianie nazwiska po powstaniu styczniowym.
1.08.2016 14:24
I w mojej również był taki przypadek. Żyli na Kresach... Myślę jednak, że to nie obawa przed represjami spowodowała zmianę nazwiska (to byłoby mało prawdopodobne) . Sądzę, że wiązało się to z wprowadzeniem tzw "ukazu grudniowego".
27.02.2017 19:44
Witam!

W przypadku magnaterii i bogatszej szlachty wykluczyłbym zmianę nazwiska- jak już wspomniano chodzi o kwestię ,,renomy", zresztą restrykcje zaborców były stosunkowo łagodniejsze dla arystokracji wyższej półki społecznej. Rody te często posiadały boczne dojścia do zaborczych władz i dzięki temu wyciągały swoich (oczywiście kwestie finansowe były decydujące)... Oczywiście szara szlachta szła na Sybir. A w kwestii rodowych legend- chyba każda rodzina ma jakąś tam legendę- czy o szlachcicu tracącym wszystko w drodze powstania/pijaństwa, czy o ,,zagubionej obrączce" prababki itp itd... Genealogia istnieje po to, by badać fakty, nie mity. Sam mam do odkrycia taką legendę o przodku mej babci, który to ,,przybył do Polski z Rakoczym". Fakt ten pozostanie już legendą, bo chociaż istnieją symptomy świadczące o zapisie nazwiska w formie Węgierskiej, to nie istnieje akurat żadne dostępne źródło odnośnie składu osobowego armii siedmiogrodzkiej z interesującego mnie roku 1657... Jest wiele poszlak, ale bez dowodu mit będzie mitem.

Pozdrawiam!