Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

LISTY DO MATKI - Landsberg

8.08.2014 16:11
LISTY DO MATKI - Landsberg

Już 3 i pół miesiąca upłynęło od chwili naszego rozstania... Do tej pory żyw jestem i zdaje mi się, że najgorsze już mija: zima i mróz... [Następuje opis wyżywienia ilościowo i jakościowo]
Na takiem życiu oczywiście bardzo już wychudłem, ale jeszcze mimo wszystko trzymam się dobrze. Głodówek w każdym bądź razie poza Bożem Nar. nie mieliśmy, przynajmniej moja sztuba.
Na razie jestem całkiem zdrów i nie dolega mi nic poza zastarzałem przeziębieniem, którego nie mam czasu wyleczyć (tu opieka lekarska bardzo macosza i chorych bez gorączki nie uznaje). Dziś naparzę łodyg malinowych i do snu gorących napiję się; to daje odflegmienie łatwiejsze i lżejszy kaszel. Poza tem do zaznaczenia jest spadek sił, ale to wszak dotyczy wszystkich, nie tylko mnie...
Ja pracę od 1.III mam dość lekką, bo siedzę w miejscu i klamrą ostrą odbijam z zerwanych z posadzki płytek asfalt. Trochę przy tem marzną palce u nóg... Marzę o najedzeniu się chlebem... prostym chlebem, ale ręki po cudze nie wyciągam... Na skutek ciągłych ucieczek traktowanie nas znacznie się pogorszyło. Nazywają nas świńskimi psami, za byle co biją, na krok nie pozwalają oddalić się od miejsca pracy... Ja jeszcze nie oberwałem ani razu, bo zawsze staram się być w porządku...
Mają nas za wołów roboczych i psów...
Twój jedyny a tak bardzo Cię kochający Syn Wicek
12.III.1944

Najdroższa Ty Moja! Opisałem Ci już dużo, ale nie wszystko. Od onegdaj bowiem sobotnia i niedzielna kolacja właściwie odpadła, bo chleba nie dali nic... odpowiedzieli nam na naszą petycję, że już tak stale będzie i że my nic do gadania nie mamy i żadnych próśb o polepszenie wiktu nigdzie nam wnosić nie wolno. Już tyle razy wojowaliśmy sami o polepszenie życia i zawsze prawie bez skutku. Wywalczyliśmy tylko lepsze obieranie brukwi i to, że czasem zaprawiają ją czemś. Wogóle wikt stale się pogarsza, a obecnie (nie rozpaczaj, ale muszę Ci odsłonić całą prawdę, a może wy - rodziny przez Czerwony Krzyż zdołacie przynieść nam jakiś ratunek, bo nas tu wykończą, a my nie mamy środków do obrony) przez wspomniane odjęcie chleba stworzyli sytuację dla nas rozpoczliwą. Dziś jesteśmy tak osłabieni, że o robocie trudnoby myśleć. Na szczęście jest taka zawieja śnieżna, że siedzimy bezczynnie pod sztubami. Zwróć się do Warszawy do Polskiego Czerwonego Krzyża, donieś im że 250 ludzi tu w Landsbergu znajduje się w sytuacji rozpaczliwej, że pomoc jest konieczna... Praca poza nielicznymi wyjątkami jest bardzo ciężka i wyczerpująca, traktowanie w większości wprost bestjalskie, bicie za byle co, odzienie niedostateczne, odżywianie głodowe... Jeżeli nam nie wywalczycie pomocy, to lata i osłabienia... w gorące dni większość z nas nie wytrzyma, a opieki lekarskiej prawie tu nie ma. Zresztą chorym też każą robić: kopać żwir, karczować, rąbać karpinę, myć kotły itd. Tylko Czerwony Krzyż może nam dopomóc. Przedstaw mu moje listy i błagaj o ratunek, bo giniemy powoli, ale stale. Wyglądam już prawie tak samo, jak po przejściu w 1942 r. tyfusu plamistego: skóra i kości, mięśnie wiotkie. Wiele już z głodu zaczyna puchnąć. Brak nam kompletny witamin, cukru i tłuszczu. Mięso... wprawdzie na obiad dają 2-3 razy w tygodniu, ale porcyjki mikroskopijne i tyle przytem różnych nadużyć, że korzyści stąd prawie żadnej dla większości ludzi...
Gdyby PCK nic wskórać nie mógł, niech zaalarmuje Międzynarodowy Czerwony Krzyż w Genewie...
Taki prawdziwy stan rzeczy...
Niektórym tutaj rodziny próbowały przysyłać paczki, więc do rąk adresatów doręczono tylko mydło, proszek do zębów i szczoteczkę i pastę do butów. Resztę rzekomo odesłano do kuchni...
Całuję Cię... Matuś i błagam Cię wprost nie rozpaczaj, nie martw się, tylko zachowaj trzeźwość umysłu
Twój Wicek Landsberg 13.III.1944

[gryps] Moja ukochana, najdroższa Matuś!
... Od tygodnia pracuję teraz obok stacji Kaufering przy plantowaniu nierówności pozostałych po wykopie kanalizacyjnym. Praca z łopatą, kilofem i taczką...
10 czerwca miałem od Ciebie z Lubartowa paczkę z lekarstwami - oddali wszystko
26 kwietnia ważyłem nago 56 kg - Wicek 27.VI