Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Chłopy pow. Rudki

10.12.2015 23:04
"Ja z ojcem w tym czasie, jak i prawie wszyscy mężczyźni Polacy z już spalonych miejscowości, byliśmy w dużej, czysto polskiej wiosce Chłopy (miejscowości pani hr. profesor Karoliny Lanckorońskiej). Mama moja, mimo strachu, zaryzykowała, zabrała dzieci i poszła do Pinacha. Jak przyszła, to on, gospodarz, zwrócił się do swojej żony i córki i dał im polecenie, aby dały mojej rodzinie świeżego mleka i chleba. Sam powiedział mojej mamie, że w nocy do mnie przyjadą, ale do domu nie wejdą, a ty się niczego nie obawiaj, bo oni tylko porozmawiają i odjadą. Ty tylko uważąj, aby któreś z dzieci nie odezwało się głośno po polsku, a szczególnie ta mała dziewczynka (moja 3-letnia siostra).
Około godziny 22 faktycznie przyszli „goście”. Do domu nie wchodzili, ponieważ gospodarz wyszedł im na spotkanie i chyba dał im jakieś polecenie, bo zaraz było słychać stukot końskich kopyt, co oznaczało, że już odjechali. Gospodarz powrócił do domu i powiedział: no, już nie masz się czego bać, bo już do mnie nie przyjadą.
Cała wieś Chłopy i wszyscy w niej goszczący z już spalonych wiosek mężczyźni nie spali, a oczekiwali. Faktycznie, między godzinami 21 a 22 zobaczyliśmy w powietrzu nad Adrianowem, Łowczynami, Lipiem i trzema innymi miejscowościami najpierw zielone światło rakiety dymnej, co miało oznaczać: gotowi, a potem koloru czerwonego, i zaraz pojawił się błysk ognia. Słyszeliśmy wycie psów i ryk bydła zamkniętego w oborach oraz strzały. Na ten widok wszyscy mężczyźni znajdujący się w miejscowości Chłopy byli gotowi do dania napastnikom porządnej odprawy. Jednak okazało się, że bandy nie odważyły się próbować napadać, a nawet i w późniejszym czasie.
Musiała to być pokaźna siła, bo w tym samym czasie paliło się aż sześć miejscowości na raz. Razem z ojcem patrzyliśmy na łuny palących się wiosek i bardzo martwiliśmy się o mamę i całe nasze rodzeństwo. Do samego rana nie mogliśmy spać. Jak wczesnym rankiem zobaczyliśmy mamę idącą z całą piątką dzieci pieszo, to odczuliśmy wielka ulgę."
Franciszek Porzycki
http://www.cracovia-leopolis.pl/index.p ... rt&id=1822