Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Dzido-Hassa Jadwiga

17.06.2010 09:54
Dzido-Hassa Jadwiga (numer obozowy 7860)
urodziła się 26 stycznia 1918 roku w Suchowoli, wychowana w Łukowie. Rozpoczęła studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Warszawskim w 1938 roku i latem po pierwszym roku studiów pracowała w aptece Teodozjusza Nowińskiego w Łukowie. Tam ją zastał wybuch wojny. Podczas okupacji niemieckiej prowadziła kolportaż nielegalnej prasy w ZWZ i kontynuowała prace w aptece. Aresztowana przez gestapo 28 marca 1941 roku i osadzona w więzieniu w Radzyniu, a potem w więzieniu na Zamku Lubelskim. Tam poddawana była przesłuchiwaniom i biciu nago, aby wydała nazwiska współpracujących z nią osób. Podejrzewano ją, ponieważ pracowała w aptece, o przygotowywanie środków trujących na użytek tajnej organizacji. Dostała wyrok śmierci, mimo że nigdy nie stanęła przed sądem. Transportem 21 września 1941roku przewieziona została do Ravensbrück wraz z liczna grupa polskich więźniarek politycznych.
Jadwiga pracowała w obozie ciężko fizycznie przy budowie baraków dźwigając materiały budowlane. Potem również przy robieniu wkładek ze słomy do żołnierskich butów i zszywaniu skrawków futra na ubrania dla Niemców. Starała się kontynuować edukacje ucząc się języków obcych od innych więźniarek.
W listopadzie1942 roku (w grupie 10 kobiet) została bez jej zgody poddana pseudonaukowej operacji polegającej na wstrzyknięciu bakterii, gronkowca złocistego (staphylococcus aureus).
Noga napuchła i ból był nie do wytrzymania. Jadwiga nie pamięta co się działo przez wiele tygodni aż do stycznia 1943. Była w gorączce i nieprzytomna. Koleżanki mówiły, ze brano ją na sale operacyjną, gdzie zrobiono dwa ciecia wzdłuż łydki i uda. W styczniu 1943 dopiero zdawała sobie sprawę, że zmieniają jej opatrunki- było to bardzo bolesne.
Była w grupie więźniarek polskich, na których dokonywano eksperymentów ze stosowaniem nowych leków - sulfonamidów. W jej przypadku tych leków prawdopodobnie nie zastosowano i dlatego infekcja była taka rozległa. Noga Jadwigi goiła się przez następne 5 miesięcy, nastąpił duży ubytek mięśni łydki i częściowo uda oraz uszkodzenie nerwów nie pozwalających na ruszanie stopą. Jadwiga została inwalidą i miała trudności w chodzeniu.
Dzięki pomocy koleżanek, które dały jej inny numer obozowy (po zmarłej kobiecie) przeżyła do wyzwolenia obozu ukrywając się pod podłogą baraku. Chciała dostać się do grupy wyjeżdżającej do Szwecji, ale nie było to łatwe z powodu widocznego kalectwa. “Króliki”, jak mówiono o operowanych miały wyroki śmierci, chciano je zlikwidować, aby nie było śladu po operacjach- wyróżniały się swoim kalectwem i łatwo je można było zidentyfikować.
Jadwiga wróciła do Polski ze strasznie okaleczoną noga i tam dowiedziała się ze jej matka zginęła w bombardowaniu Łukowa. Została sama, bez środków do życia. Była świadkiem w tzw. "procesie lekarzy" w Norymberdze.
Po wojnie skończyła studia na Uniwersytecie Warszawskim-Wydział Farmacji i pracowała przez wiele lat jako farmaceutka w aptekach warszawskich i społecznie w aptece ZBOWiD-u.
Wyszła za mąż za Józefa Hassa (w 1939 r. oficer wojska polskiego -później jeniec wojenny). Zmarła w Warszawie 10 grudnia 1985roku.
http://jtajchert.w.interia.pl/zyciorysykrolikow.htm