Dziękuję Wam wszystkim za odzew, mimo że moje zapytanie jest tak bardzo ogólne. Mieszkam już 3 i pół roku 'na obczyźnie', w miejscowości Rochester pod Londynem. Moi synowie (30 i 27) są tu już 4 lata.
Zauważyłam, że im dłużej tu jestem, tym ważniejsze są dla mnie moje 'korzenie'. Świadomość, że nie jestem znikąd (wywodzę się z dobrej chociaż skromnej, porządnej rodziny zarówno ze strony ojca (Czerwik) jak i mojej matki (z d. Piwarska)) daje mi poczucie wartości. Moi przodkowie sa moja siłą, asymiluję się z Anglikami na tyle, na ile powinnam, ale jednocześnie pozostaję sobą - Polką, z obcym akcentem i wcale sie tego nie wstydzę, wręcz przeciwnie - jestem z tego dumna.
Chciałabym, żeby moje dzieci miały tę samą 'świadomość siebie' i poczucie wartości, jaką ja posiadam. Jest to o tyle dla nich trudne, że praktycznie wychowywałam ich sama. To, że ich ojciec nie był 'wzorem cnót' nie powinno przekreślać dumy z ich przynalezności do jego rodziny, czy rodu. Chciałabym udowodnić, w co wierzę, że ród Krasuscy - Kożuchowscy, z którego się wywodzą był rodem wspaniałym, i że z duma mogą nosić jego nazwisko...
Jestem wdzieczna za każdą informację, która orzymuję od Państwa i z nadzieją czekam na następne...
Z poważaniem,
Grażyna Krasuska
(Grace)