Wspomnienie pośmiertne
--- o ---
W dniu 21-ym września r. b. złożyliśmy na wieczny spoczynek zwłoki
ś. p. Onufrego Skarżyńkiego,
właściciela dóbr Bendry, b. sędziego pokoju pow. sejneńskiego i b. radcy komitetu Tow. Kred. Ziemskiego.
Urodził się w miesiącu lutym 1818-ym r., po odbyciu nauk przygotowawczych kształcił się w uniwersytecie w Królewcu, a wróciwszy do domu zajął się pod kierunkiem ojca swego pracą na roli.
W r. 1863-im poślubił Salomeę Żylińską i przez lat 33 niczem niezmąconego pożycia zajęty gospodarstwem, wychowywaniem dzieci, znalazł w żonie swojej, tę serdeczną przyjaciółkę, która każdą myśl jego odgadnąć i życia osłodzić mu umiała.
Obdarzony umysłem jasnym i trzeźwym pracował nad dalszem kształceniem się, wszystkie prądy naukowe, literackie i społeczne, obcemi mu nie były, ale wszędzie umiał uchronić się od krańcowości, wyniosłwszy z domu rodzinnego uczucia prawości, szlachetnośći i religijnych przekonań, pozostał wiernym tej tradycji do zgonu.
Zaszczycony zaufaniem spółobywateli, po trzykroć wybierany na radcę komitetu Tow. Kred. Ziemskiego, spędził na tym urzędzie lat 12 pełniąc sumiennie obowiązki swoje, szanowany przez kolegów, jak i przez wyborców swoich.
Utrata słuchu zmusiła go, pomimo nalegań spółobywali ustąpić z tegoż stanowiska, odtąd, więc ograniczony do życia rodzinnego i sąsiedzkiego, pracował nad agronomią. Otoczony książkami, w różnych językach traktującemi kwestje gospodarskie i ekonomiczne, ślęczył nad niemi do późnej nocy, a wszystko, co się dało zastosować i co możności jego nie przechodziło, zaprowadzał w dobrach żony swej w Dajnowie, rodzinny, bowiem majątek Bendry oddał jedynemu synowi swemu.
Spokój duszy, słodycz charakteru, cechowały go od młodości, takim też pozostał do końca życia.
Stosunki jego rodzinne, stosunki z podwładnemi, służyć mogą za wzór godny naśladowania.
Na kilka miesięcy przed śmiercią, siły opuszczać go zaczęły, w końcu przypadła nań straszna choroba, śród niezmiernych boleści, przewieziony do Wilna, otoczony całą rodziną, troskliwemi staraniami lekarzy, po dwutygodniowych męczarniach, opatrzony św. Sakramentami, skonał na łonie żony i całej zgromadzonej rodziny.
Na odgłos dzwonu pogrzebowego w kościele mirosławskim, pomimo ulewnego deszczu, lud okoliczny, krewni, przyjaciele i sąsiedzi, niektórzy nawet ze stron dalszych, przybyli, by oddać hołd zmarłemu i złożyć zwłoki niesione na barkach syna, zięciów i przyjaciół do grobu rodzinnego.
Życie i pamięć jego służyć będzie za przykład dla młodszego pokolenia.
Niech pokój Pana z nim będzie na wieki.
Niech mu lekką będzie ta ziemia, którą tak serdecznie ukochał.