Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Zginął Prezydent Polski !!! (2)

10.04.2010 10:29
Mackiewicz Maria zam. KaczyńskaKaczyński Lech (1949-2010)

Prezydent Polski Lech Kaczyński wraz z małżonką, politykami, załogą samolotu i wszystkimi osobami znajdującymi się na pokładzie samolotu prezydenckiego zginęli w wypadku lotniczym podczas podchodzenia do lądowania w Smoleńsku.
Lecieli na uroczystości Katyńskie.

Nie mamy słów, żeby wyrazić uczucia szoku i bólu...

R.I.P.

Lech Kaczyński - biografia
Maria Mackiewicz zam. Kaczyńska - biografia
Przodkowie Lecha i Jarosława Kaczyńskich
Genealogia Kaczyńskich
.

Odpowiedzi (80)

Strona z 4 < Poprzednia Następna >
13.04.2010 22:30
"Opłakiwanie jest najlepszym sposobem na uporanie się z żalem po stracie" - to znany mechanizm psychologiczny. można to przeczytać w Internecie w działach porad psychologicznych "a propos tragedii. Gdy więc wszystkie media wałkują każdą śrubkę rozbitego samolotu i prześcigają się w wynajdywaniu najbardziej dramatycznych zdań - poziom szoku opada. Oswajamy się. Minie 5 dni, tydzień, ..."ach, no zginęli, pochowani, zajmijmy się życiem" ... "no wielka tragedia, ale facet był z ciemnogrodu" ...

Już teraz wśród komentarzy na Onetach i Wirtualnych Polskach pojawiają się krzyki "to nie bohater - nie chcemy go na Wawelu!" O wyborze panteonu chcą decydować ludzie, którzy do niedawna jedyne co mogli powiedzieć o tym człowieku to to że był "mały, wredny i zawistny, ach no i nie znał hymnu bo się pomylił". Portale, media, politycy czekają tylko na chwilę kiedy emocje na tyle opadną żeby móc pozwolić ludziom na agresję, chamstwo i panoszenie się bandytyzmu moralnego.

Czy Polacy to naród, gdzie "2 Polaków tam trzy różne zdania"?, czy to zaścianek który tylko wtedy się zrywa gdy jest tragedia dziejowa?
Jest inaczej
Polacy to naród z sercem. Jest to nasze największe dobro naturalne. Towar eksportowy. Jesteśmy narodem który najbardziej na świecie potrafi kochać. Najbardziej na świecie potrafi być wrażliwy. Który z tej miłości rodzi takie osoby jak papież-Polak czy Lech Kaczyński. Jesteśmy narodem który miłość, prawdziwą i głęboką czuje w genach, w żyłach, w mleku matki i kształcie grobów. To z miłości giniemy, to z miłości pracujemy, to z miłości pomagamy z miłości rodzi się nasza kultura, tradycja. Miłością są nasze potrawy świąteczne, nasz sposób całowania w rękę, nasze zrywy w chwilach dziejowych klęsk i tragedii.

Katyń - to nie tylko wielka ofiara
Katyń - to nie tylko wielka katastrofa
Katyń to wielki dowód miłości
Teraz już podwójny.
13.04.2010 22:39
otrzymane:

"Szczere kondolencje i wyrazy wspolczucia dla wszystkich Polakow,
spowodu tak strasznej tragedii pod Smolenskiem, 10 kwietnia 2010 roku,
w ktorej zginela Para Prezydencka a takze wielu wspanialych ludzi -
co jest ogromna strata dla calej Polski.

--
With kind regards,
Alicija Skinder
Sales manager
Lithuanian Tours Ltd.
"
13.04.2010 23:05
"Opłakiwanie jest najlepszym sposobem na uporanie się z żalem po stracie" - to znany mechanizm psychologiczny. można to przeczytać w Internecie w działach porad psychologicznych "a propos tragedii. Gdy więc wszystkie media wałkują każdą śrubkę rozbitego samolotu i prześcigają się w wynajdywaniu najbardziej dramatycznych zdań - poziom szoku opada. Oswajamy się. Minie 5 dni, tydzień, ..."ach, no zginęli, pochowani, zajmijmy się życiem" ... "no wielka tragedia, ale facet był z ciemnogrodu" ...

Już teraz wśród komentarzy na Onetach i Wirtualnych Polskach pojawiają się krzyki "to nie bohater - nie chcemy go na Wawelu!" O wyborze panteonu chcą decydować ludzie, którzy do niedawna jedyne co mogli powiedzieć o tym człowieku to to że był "mały, wredny i zawistny, ach no i nie znał hymnu bo się pomylił". Portale, media, politycy czekają tylko na chwilę kiedy emocje na tyle opadną żeby móc pozwolić ludziom na agresję, chamstwo i panoszenie się bandytyzmu moralnego.

Czy Polacy to naród, gdzie "2 Polaków tam trzy różne zdania"?, czy to zaścianek który tylko wtedy się zrywa gdy jest tragedia dziejowa?
Jest inaczej
Polacy to naród z sercem. Jest to nasze największe dobro naturalne. Towar eksportowy. Jesteśmy narodem który najbardziej na świecie potrafi kochać. Najbardziej na świecie potrafi być wrażliwy. Który z tej miłości rodzi takie osoby jak papież-Polak czy Lech Kaczyński. Jesteśmy narodem który miłość, prawdziwą i głęboką czuje w genach, w żyłach, w mleku matki i kształcie grobów. To z miłości giniemy, to z miłości pracujemy, to z miłości pomagamy z miłości rodzi się nasza kultura, tradycja. Miłością są nasze potrawy świąteczne, nasz sposób całowania w rękę, nasze zrywy w chwilach dziejowych klęsk i tragedii.

Katyń - to nie tylko wielka ofiara
Katyń - to nie tylko wielka katastrofa
Katyń to wielki dowód miłości
Teraz już podwójny.


Na śmierć prezydenta Kaczyńskiego

Mediom

Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konfilikcie,
dzisiaj lekko pobledli i trochę stropieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!

Nie potrzeba łez waszych , komplementów spóźnionych
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny
wasze żarty i kpiny, wylewane przez szkło.

Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
wasze jady sączone, bez ustanku dzien w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru...
Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień!

Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy.
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem
jedzie kondukt żałobny, taki skromny choć krwawy.
A kraj czuje - prezydent znowu jest w swoim mieście

Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą
Na kolana łajdaki, sypać popioł na głowe
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!


Marcin Wolski
13.04.2010 23:18
Otrzymane od wnuków polskich zesłańców z Czelabińska:
Witaj.
Мы узнали, какая случилась трагедия в городе Смоленск.
Это нас очень потрясло. Сильно переживаем в связи с гибелью
правительства Польши и граждан Польши.
Очень трагический и нелепый случай...
Более трагично, что это вторая ужасная трагедия гибели поляков которая
связана с местечком Катынь.

Скорбим вместе с Поляками. Очень грустно,
когда хорошие и чистые люди уходят внезапно...
Берегите себя и свои семьи.
Ваши русские поляки.

Владислав и Яна. Челябинск.
13.04.2010 23:31
Panie Ludwiku,
bardzo dobrze, że umieścił Pan tutaj ten tekst.
To, co dzieje się w przekaziorach masowego rażenia, elegancko zwanych "mediami", a przez niektórych publicystów - słuszniej MERDIAMI - przyprawia o mdłości. Co to za ludzie, którzy nie potrafią nigdy się PO LUDZKU i uczciwie zachować? A spijanie sobie wzajemnie z dziubków słodkawych "wyrazów współczucia" niczego tu nie zmieni. Z powodu tego tragicznego wypadku (ani z żadnego innego powodu) takie pojęcia, jak kultura, godność, przyzwoitość i uczciwość - znaczą nadal to samo. Jednak są ludzie, którzy o tym najwyraźniej nie wiedzą...
14.04.2010 00:34
A ja dalej uważam - że Katyń - zarówno wtedy jak i teraz to dowód przede wszystkim na wielką miłość wielu ludzi. To ciąg ciężkiej pracy, oddania, ukochania idei, sumienności, rzetelności. To tysiące osób które pracowały na różnych polach. To że tak pracowały, że były elitą miłości spowodowało że znalazły się w tym miejscu i poniosły ofiarę.

Co mogę powiedzieć np. o podporuczniku Cichobłazińskim - zamordowanym w Katyniu? Nic, nie poznałem jego losów, znam tylko jego nazwisko z naszej bazy zdjęć. W oczach jego żony widać uśmiech, do kogoś kto ją kocha. Zapewne miał wady, przywary, ale to jak pełnił służbę, jakim był człowiekiem spowodowało że bestialscy oprawcy zobaczyli w nim wroga. Postanowili go zabić, strzałem w tył głowy. 70 lat później ludzie o wielkim sercu toczyli bój między innymi też i o to o to aby m.in. ppor. Cichobłazińskiego zachować w pamięci świata i pokazać jego postawę pełną miłości i żeby świat zaczął tak żyć. Gdyby nie upór i oddanie idei, gdyby byli nieczuli, zgorzkniali, znudzeni, goniący sensację i szukający wygodnego życia nie wsiedli by do samolotu, tego który runął przy podejściu do lądowania.

Jest wiele bólu w stracie tylu osób, ale ból to nie najważniejsze uczucie, które się wiąże z tą tragedią i z tamtym mordem. Najważniejsza jest miłość.

Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
14.04.2010 10:01
Świetny artykuł "Testament Lecha Kaczyńskiego"
http://media.wp.pl/kat,1022941,wid,1216 ... omosc.html

Błąd pilota raczej wątpliwy
http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... 9.txt#pocz

.
14.04.2010 10:14
Nie rozumiem Marcinie, dlaczego piszesz "a ja dalej uważam"? Przecież nikt Twojego zdania nie neguje. Chodzi o pewnych ludzi w czerni, ze smutnymi minami, którzy sami nie mając odwagi tchórzliwie napuszczają innych, których miejsce jest przy odrabianiu lekcji. Robią to ci, którzy mają pełne gęby frazesów o pojednaniu, czy takich innych tam "ponad podziałami". Wygląda na to, że podział co do miejsca pochówku nie przebiega między Polakami, ta linia przebiega trochę inaczej. Ciekawe jest podejście niezależnych i wolnych mediów do sprawy. Słyszałem stwierdzenie reporterki na tle skandującej młodzieży - "I stało się to, czego obawiał się kardynał Dziwisz". Słuchałem wywiadu z kard. Dziwiszem starannie, bo szedł wiele razy. W żadnym momencie, nawet w jednym przecinku nie zająknął się o jakichś obawach!!! Oto jak "ROBI SIĘ HISTORIĘ"!!! Ktoś nie przewidział takiego kultu Pana Prezydenta i teraz jak to mawiają młodzi - "gula skacze na metrowej sprężynie".
14.04.2010 11:02
"ja dalej uważam" - bo mi zawsze pióro skacze tak polemicznie ... ale fakt ... dobrze rozumiemy ...
chociaż ja sam do wczoraj odczuwałem tylko żal, złość i przygnębienie
dopiero jak zdałem sobie sprawę z tego co napisałem poczułem coś innego - choć ciężkiego to twórczego

Co do kontrowersji - nie dziwię się - gdy Piłsudski był przy władzy byli tacy którzy chcieli go zabić, byli też tacy którzy krzyczeli że nie godny leżeć wśród królów. Teraz mało osób podważa słuszność tej decyzji. To samo z Sikorskim - też miał spore grono zajadłych przeciwników. Jest naturalne, że fakt pochówku w takim miejscu osoby którą znaliśmy jeszcze parę dni temu jest szokujący. Tak samo jak trudno się będzie kolegom Karola Wojtyły - Lolka - modlić się do niego. "Mój kolega ma być świętym?" Jest też naturalne że na takie uhonorowanie nie mogą się zgodzić Ci którzy wylewali na daną osobę pomyje jeszcze kilka dni wcześniej - bo fakt takiego pogrzebu świadczy absolutnie dobitnie o tym, że się mylili, byli nieczuli i byli zwykłymi podłymi głupcami. Są osoby małostkowe, bez "umysłów poczciwych". Trudno się dziwić że nie rozumieją dlaczego. Jeszcze do dzisiaj wiszą w Krakowie wielkie bilbordy na ulicach Krakowa podpisane przez socjalistów "Nie chcemy honorowego obywatelstwa dla Lecha Kaczyńskiego". Czy wśród osób wrzeszczących pod oknem kard. Dziwisza była choć jedna osoba która za życia Lecha Kaczyńskiego doceniała jego działania?

2 tygodnie temu odbyłem kilka rozmów o podobnym schemacie.
- Co myślisz o Kaczyńskim?, dlaczego uważasz go z złego?
- Bo jak taki kurdupel może być prezydentem!
- A co wiesz o nim?
- Jest mały, wredny i zawistny
- A w czym Tobie przeszkodził w życiu?
- Zawetował ustawy
- Jakie? Wymień chociaż jedną
- .... (cisza) ...

Wiadomo że niektóre media czekały na pierwszą okazję żeby umknąć z tego tonu hołdu i uwielbienia. No i pochówek na Wawelu to świetna okazja. Oni po prostu muszą bo się uduszą.
14.04.2010 14:31
Tragedia straszna- tyle niepotrzebnych ofiar. My cierpimy, ale jak cierpią Rodziny. Ciagle brak mi słów. Szczere wyrazy współczucia.
14.04.2010 20:19
Nie tońmy w miałkim sentymentalizmie


Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, socjologiem z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, rozmawia Anna Ambroziak



Jak, Pana zdaniem, ukształtuje się teraz scena polityczna po prawej stronie?

- Doprawdy nie wiem. Równie dobrze prawica może się rozpaść, bo jednak została pozbawiona swoich czołowych przedstawicieli. Może też nastąpić mobilizacja i skupienie się wokół lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego. To zależy w pewnej mierze od odporności psychicznej tych ludzi. W tej sytuacji rodzi się jedno podstawowe pytanie; pytanie, które należy postawić tym, którzy żyją i identyfikują się z osobami, które zginęły: czy chcemy zostawić Polskę w rękach tych, którym on, Lech Kaczyński, Polski by nie powierzył? I co zrobić, by Polska w ich ręce się nie dostała?

Jednak są już pierwsze nominacje Bronisława Komorowskiego na najważniejsze stanowiska w państwie.

- Rzeczywiście, i dla wielu ludzi wygląda to tak, jakby już była finis Poloniae. Tak to przynajmniej wygląda.

Polska nieraz bywała w poważnych opałach, jednak ciągle jest.
- Ale polskie dzieje to nie tylko bohaterstwo, niejednokrotnie też podłość. Był chociażby najpierw sejm grodzieński z 1793 r., który potwierdził II rozbiór Polski, a potem Powstanie Kościuszkowskie. Wydawało się nam, że tego cyklu w czasach współczesnych już się nie powtórzy. Że jesteśmy już bezpieczni w cywilizowanym świecie. Mimo iż zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Rosja nie jest krajem demokratycznym i że nie zmieni się w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. I że wciąż trzeba podkreślać, że to nie my jesteśmy nacjonalistami, i że chcemy tylko spokoju.

Ale nie zaprzeczy Pan, że spokój ten trzeba sobie często wywalczyć...

- To prawda. Można to zrobić w sposób zupełnie pokojowy, który wymaga jednak hartu ducha, rozumu i umiejętności. Ale dziś potwierdzają się nasze najgorsze obawy: są tacy, którzy płaczą, inni się pochowali, jeszcze inni przejmują władzę, wykorzystując czas żałoby... A odeszli ci, którzy w takiej sytuacji staliby na posterunku: Władysław Stasiak, Grażyna Gęsicka, Przemysław Gosiewski.

W mediach trwa festiwal powszechnej miłości... wciąż padają hasła o potrzebie jedności itp.
- Mam wrażenie, że wszystko to tonie w tanim sentymentalizmie. Te wszystkie wezwania do jedności mogą być zwykłą przykrywką. Pytanie tylko, czy lud to kupi - chodzi mi o widok tych wszystkich wstrząśniętych dziennikarzy i polityków, którzy dziś wylewają krokodyle łzy, a którzy jeszcze przed tygodniem oczerniali prezydenta Kaczyńskiego. Mam wrażenie, że "używa się" teraz tych zmarłych po to, by zamknąć usta żyjącym, żeby nie poruszali żadnych drażliwych kwestii. To jest nowa gruba kreska.

Dziękuję za rozmowę.


Za - [ "Nasz Dziennik" - Środa, 14 kwietnia 2010, Nr 87 (3713)
http://www.naszdziennik.pl/
14.04.2010 21:12
W belgijskiej gazecie - "Gazet van Antwerpen" , w artykule komentującym katastrofę pod Smoleńskiem, ukazała się karykatura przedstawiająca polskiego orła roztrzaskanego o biało-czerwoną flagę i napis "orzeł wylądował". Oficjalny protest wystosowała ambasada RP.

W rozmowie z PAP redaktor naczelny "Gazet van Antwerpen" Pascal Kerkhove zapewniał, że publikacja nie miała nikogo urazić. - Mogę zrozumieć emocje Polaków po tej straszliwej tragedii, w której zginął prezydent i 95 innych osób. Nigdy nie zamierzaliśmy urazić ani rodzin, ani ich bliskich. Nigdy nikogo nie mieliśmy zamiaru obrazić - powiedział.

No i w dechę!!! Prawda jak fajnie jest z "poprawnością"? Można wszystko napisać, powiedzieć i nikogo absolutnie nie urazić. No ale jeśli ktoś może włożyć polską flagę w psie odchody i wyrok sądu brzmi - nie było obrazy flagi państwowej - to nie bardzo rozumiem ambasadora RP. Powinien znać obowiązującą wykładnię i nie wychylać się przed szereg.

Co sądzą o tym redaktorzy i użytkownicy?
14.04.2010 21:22
Takiego prezydenta już mieć nie będziemy.
Prawdziwy Polak i szczery patriota.
Pozostaną w moich myślach na zawsze.
Cześć ich pamięci.
14.04.2010 21:52
W belgijskiej gazecie - "Gazet van Antwerpen" , w artykule komentującym katastrofę pod Smoleńskiem, ukazała się karykatura przedstawiająca polskiego orła roztrzaskanego o biało-czerwoną flagę i napis "orzeł wylądował". Oficjalny protest wystosowała ambasada RP.

W rozmowie z PAP redaktor naczelny "Gazet van Antwerpen" Pascal Kerkhove zapewniał, że publikacja nie miała nikogo urazić. - Mogę zrozumieć emocje Polaków po tej straszliwej tragedii, w której zginął prezydent i 95 innych osób. Nigdy nie zamierzaliśmy urazić ani rodzin, ani ich bliskich. Nigdy nikogo nie mieliśmy zamiaru obrazić - powiedział.

No i w dechę!!! Prawda jak fajnie jest z "poprawnością"? Można wszystko napisać, powiedzieć i nikogo absolutnie nie urazić. No ale jeśli ktoś może włożyć polską flagę w psie odchody i wyrok sądu brzmi - nie było obrazy flagi państwowej - to nie bardzo rozumiem ambasadora RP. Powinien znać obowiązującą wykładnię i nie wychylać się przed szereg.

Co sądzą o tym redaktorzy i użytkownicy?

No cóż, przecież ta najnowsza cyfilis-acja oparta jest o totalną tolerancję, więc chyba im wolno?
Bo gdyby nie, to mógłby być (być moze) jakiś anty -izm. A któżby chciał się aż tak narażać? O jakiś tam rysuneczek? Przecież nic się nie stało.
Zresztą - nie jest wykluczone, że po tej nieprzemyślanej interwecji polskiej ambasady - Polska zostanie pozwana przed trybunałem w Brukseli (albo jeszcze lepiej - w Hadze) za obrazę uczuć-poczuć humoru autorów tego niewinnego acz wyrafinowanie finezyjnego żarciku.
14.04.2010 21:55
Z forum.michalkiewicz.pl

>>Adres: Do Nieba Bram - List Otwarty
przez Marian Jan K. » 14 kwi 2010 15:40

Adres: Do Nieba bram – List Otwarty.

Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej
Pan Lech Aleksander Kaczyński.

Panie Prezydencie, nie pisuję do osób publicznych prywatnych listów tym bardziej wydaje się być niezrozumiałym pisanie do nich po odwołaniu na wieczną służbę.
Chwila jest wyjątkowa odwołano Pana Prezydencie podczas pełnienia zaszczytnego obowiązku reprezentowania Majestatu Rzeczypospolitej. Majestatu w pańskiej osobie poniżanego do niewyobrażalnych rozmiarów, do zanegowania potrzeby urzędu prezydenckiego i jednocześnie zabiegano wszelkimi sposobami o jego zawłaszczenie.
Wmówiono Polakom, wmówiono młodzieży, że Pańska osoba jest winna wszystkiemu złu, w stosunkach wewnętrznych państwa i w polityce zagranicznej. Wylansowano obraz prezydenta i człowieka, którym skutecznie można było straszyć dzieci w Polsce i narody sąsiednie. Straszono Europę i straszono Rosję. Jeszcze dzisiaj były ambasador w Moskwie nie może wyjść z tych kolein myślowych przeciwstawiając wspaniałe narody: polski i rosyjski jej klasie politycznej w domyśle, (...)?
Na szczęście (wybaczy pan ten zwrot) z wyroków opatrzności Wasza ofiara, wszystkich pasażerów lotu, zostawia nam niezamierzonym testamentem wasze biografie, wasze czyny i wasze rozmowy.

Zadaje kłam opinii jakoby Prezydent Lech Kaczyński i szerzej bracia Kaczyńscy prowadzili nas na wojnę ze wszystkimi, na wojnę z narodem rosyjskim... Tymczasem w niewygłoszonym przemówieniu nad grobami świadków naszych stosunków polsko-rosyjskich w Katyniu, czytamy: „Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.
Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.”

Czy te słowa można porównać do słów marszałka wybierającego się na „podbój Europy po trupie Polski?”

Zdania: „My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając...” powinny być trwale wyryte na ścianie polskiego parlamentu, bo to się Panu i Polsce należy, jako trwały kierunek polityki zagranicznej „w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.”

Amen!

Panie Prezydencie, wmówiono milionom, że w stosunkach międzynarodowych ważny jest wzrost, i anatomia umożliwiająca uśmiechy od ucha do ucha i szczerzenie całego garnituru zębów. Oprócz wyżej wymienionych mitów i te zabiegi socjotechniczne dawały argumenty nieodpornym za „topieniem kaczorów” (Była w internecie instrukcja tym duchu w czasie kampanii parlamentarnej 2007 roku) i „dożynaniem watahy”... Stawały się one jedynym argumentem za emigracją, ale cóż się dziwić – przykład szedł z wysoka, głosili go ludzie legitymujący się autorytetem...?

Panie Prezydencie dawno już za czasów „Wojny na górze” i Porozumienia Centrum rozmawiałem z jednym z braci Kaczyńskich, (Nie wiem???) na rynku swojego miasta i nie rozumiałem jej, tak jak nie rozumiałem wojny (podsycanej i prowokowanej) w koalicji parlamentarnej 2005/2007, nie podpisałbym jeszcze Traktatu Lizbońskego, nie podzielałem pańskiej determinacji zasypywania „rowów” pomiędzy Polską i Ukrainą – mam wątpliwości, czy naród ukraiński już dojrzał do zrozumienia naszych racji i jest zdolny odpowiedzieć w tym samym duchu?

Po tej „hekatombie” przekonuję się, że wbrew tropicielom pańskiej „małości” - miał pan świadomość swojej osoby i nie szukał poklasku, potwierdzają to z okazji batalii krakowskich radnych o nadanie honorowego obywatelstwa wypowiedziane słowa: "Pragnę Państwu podziękować za ten jedyny w swoim rodzaju wyraz uznania. Jednak ze względu na zaistniałą wokół tego wydarzenia atmosferę napięcia i nieporozumień, czuję się w obowiązku prosić o zaniechanie tego projektu"

Panie Prezydencie nie był pan człowiekiem „letnim”, ani „zimnym” był „gorącym” co pozostało niejako udokumentowanym testamentem, przerzucanym z ust do ust i wyrzucanym niczym z rąk do rąk, gorący „kartofel”.
„Przytomni” czuwają, krzyczą tytułami „Lech Kaczyński spocznie na Wawelu” i pytają „Czy ta decyzja skłóci czy połączy Polaków?” "Czy na pewno godzien królów?"
"Powązki", "Powązki! Nie Wawel", "Hipokryzja", "Kardynale zmień decyzję" - skandują demonstranci pod "papieskim oknem".
Jestem daleki od tych dylematów, ale konsekwentnie myślę, że to jest ostatnie co można Panu przypisać: chęć dorównania królom i też myślę sobie, że to najlepszy sposób powetowania poniżonego w pańskiej osobie Majestatu Rzeczypospolitej.
Pytają rodacy, czy ta ofiara była potrzebna? „Wiedzą”, jak jej można było uniknąć i zminimalizować. Jedni godząc się z wolą boską, mówią „Bóg tak chciał” inni gorsząc się twierdzą, że na pewno nie chciał. Każdemu wolno słuchać głosu na własny rachunek, więc korzystając z tego prawa, sądzę, że Bóg chciał pozapisywać wasze aktywne życie we wzorce złożone w niebieskim sejfie. Nie wdając się w polemiki, wasze życiowe dokonania godne naśladowania i słabości nie obce żywym ludziom pozostaną niezmiennymi - wzorcami.

Reasumując, wpadając w żartobliwy ton, nie jest istotne czy kolejny prezydent Rzeczypospolitej będzie 0,8 czy aż półtorej długości „Lecha Kaczyńskiego”, ale czy będzie równie „gorący”, czy kolejny prezes IPN będzie grabarzem IPN, czy wzniesie się wyżej. Przytomnie zauważyłem, że zostaliście zapisani potomnym w rzeczywiste wzorce ze swoimi wadami... Oto mamy i wzorzec również do prywatnego powielania Ojca rodziny pana Krzysztofa Putrę...
I tak o każdym można powiedzieć wiele dobrego, a to wszystko mogło trafić pod strzechy za sprawą katastrofy. Ludzie pytają, czemu tego nie można było powiedzieć wcześniej?? Otóż to, czemu?? Czemu walka polityczna ma owocować politycznymi trupami?
A więc mimowolnie wyłania się zapisany wzorzec, niegodny do naśladowania: debaty politycznej, warsztatu dziennikarza, polemisty...

Z wyroków losu Wasza tragedia została nierozerwalnie związana z tamtą ofiarą polskiej krwi z przed siedemdziesięciu laty, i woła donośnym głosem, daje też porównanie tragedii - tu niespełna setka, a tam tysiące, dziesiątki tysięcy...

Wieczna Wam pamięć, cześć i miłosierdzie Boże. Spoczywajcie w pokoju! Amen!

Marian Jan K.<<
15.04.2010 00:20
Przed chwilą wróciłem spod okna papieskiego. Na przeciwko Kurii grupka frustratów, którzy nie potrafią uderzyć się w piersi. Krytykując decyzję o pogrzebie na wawelu pragną dowieźć tego że słuszne było to co mówili jeszcze tydzień temu.

Przed Kurią nieco większa grupa osób wyrażająca poparcie dla decyzji kardynała. Nie chodziło o to aby kogokolwiek przekonać, albo przekrzyczeć. Chodziło o to aby pokazać światu że w Krakowie nie mieszkają same tylko bezmózgie ynteligenty i szalikowcy. Chodziło o to aby pokazać, że Kraków czuje. Chodziło o to aby się głośno pomodlić.

Tego nie można wytłumaczyć. Albo się to czuje albo nie. Albo ktoś ma wrażliwość i poczciwość albo jest inteligentnym bez-dusznym wrakiem, moralnym zombi albo po prostu niedojrzałym dzieckiem.

Z drugiej strony jednak trudno się dziwić. Kilka lat plucia, agresji, małostkowości, a pytanie "Dlaczego nienawidzisz Kaczyńskiego?" miało głównie odpowiedź "bo jest kurdupel". Nagle ten "zawistny karzeł" staje się godny miejsca w najbardziej świętym miejscu Polski. Mówią to jego zwolennicy i przeciwnicy. Potwierdzają to ludzie godni najwyższego zaufania z całego świata. Do tego "którego Polacy (???) się wstydzą przed światem" przyjeżdżają głowy najważniejszych Państw świata, i nie mówią tylko że to protokół dyplomatyczny, mówią że go cenili, kochali, że zrobił wiele dla ich krajów. Trudno się więc dziwić że pomieścić to się w głowie nie może. "Czy aż tak bardzo się myliliśmy?"

Przyznać się do pomyłki takiego formatu to nie tylko przyznać się do błędu. To przyznać się że było się na tyle naiwnym że dało się zwieźć tanim zabiegom brukowców typu "Wyborcza". To przyznać że cały misternie budowany obraz "watahy do rozpędzenia" był błędny. Przyznać się że się myli co do najbardziej podstawowych zasad. Dla wielu ludzi taka skrucha jest niewykonalna.

Staliśmy więc po Kurią trzymając w rękach ksero z portretem prezydenta i napisem "Kraków czeka". Odmówiliśmy kilka razy "Zdrowaś Mario", krzyczeliśmy "Kar-dy-na-le dzię-ku-je-my".
Przechodząc pod krzyż katyński skandowaliśmy:
- Kraków czeka
Obok stał jakiś człowiek od ruchu tramwajów. Zadrwił
- Na co czekacie?
odparłem
- Na tramwaj
bo cóż można mu wytłumaczyć, może "tramwaj" to wszystko co potrafi zrozumieć....?

Trudno nienawidzieć "niedojrzałe dziecko", ale łatkę nienawiści przypiąć łatwo wylewając z kąpielą również wszystkie argumenty. Dziecko się jednak tak naprawdę kocha pomimo błędów. Ale dziecko myśli że krytyka to nienawiść. Niestety są też i tacy którzy jak dziecko pozostają do śmierci i nie jest to forma "bądźcie jak dzieci".

Trudno też nienawidzieć kogoś kto rozumie tylko tramwaj. Wybacza mu się to bo jego umysł ma tylko możliwość ogarnięcia tramwaju. Kocha się tego człowieka od tramwajów ale trzeba go czasem "utrząsnąć" jak cukier w cukierniczce, żeby dało się tam zmieścić jeszcze coś.

Co jednak z tymi którzy mają serce wrażliwe, kochają przyrodę, walczą o zachowanie gatunków żuczków koło autostrady, pomagają cierpiącym z wrażliwości serca a dokonują mordu na wrażliwości narodu, którzy łatwo ulegają każdemu podszeptowi pozornej "sprawiedliwości"? Mam na myśli osoby znane, cenione, inteligentne które swoją siłą spokoju wypowiadają mądre i inteligentne zdania.

Zło jest złem i niewolno go nazywać "myśleniem inaczej"! Zło należy zwalczać. Zło należy nazywać po imieniu. Oświetlać. Wytykać palcem. "Myślący inaczej" jeśli są na prawdę świadomi tego co robią - czynią świadomie zło.

Lecz nawet ich nie nienawidzimy. Naszą nienawiść kierujemy do zła które ich przygniotło i zaślepiło. Nienawidzimy bestialstwa, prymitywizmu, prywaty ponad sercem. Ale nienawiść nie jest skierowana do ludzi.

Tak działał prezydent Kaczyński. Wielki człowiek i patriota. Nienawidził zła i darzył szacunkiem ludzi jednocześnie. Jego wizja - marzenie o Polsce było niebotycznie wyżej niż cudowne obietnice skrywające pazerność i afery. Przygniatany nienawiścią okropną. Nienawiścią "dzieci" które potrafią tylko ogarnąć "tramwaj -zabawkę" - potrafił wcielać w życie wiele dobra.

Z miłości do idei, do Polski, sprawiedliwości prawdziwej, do wrażliwości i nieobojętności prowadził takie a nie inne działania. Nieraz wbrew mocodawcom różnych medialnych agentów. Ta miłość 10 kwietnia kierowała go do Katynia. W czasie jej wypełniania zginął. Dlatego absolutnie zasługuje na Wawel.

Tak nie myślę - tak czuję.
15.04.2010 01:43
Marcinie!
Nie byłam na manifestacji, ponieważ uważam, że jakiekolwiek protesty w sytuacji kiedy decyzja została podjęta i tak juz niczego nie zmienią.
Nigdy nie czułam nienawiści ani do Lecha Kaczyńskiego, ani do żadnej innej żywej istoty.
Podobnie jak większość społeczeństwa jestem pogrążona w głębokiej żałobie po tym strasznym wydarzeniu.
Współczuję rodzinom które straciły swoich najbliższych, a jest wśród nich i taka którą znam osobiście. Ogromu tej tragedii i tego smutku nie da się zmierzyć żadną miarą i brakuje słów pocieszenia.
Uważam jednak, że miejsce pochówków w katedrze wawelskiej, naszym Panteonie Narodowym powinno się traktować z takim szacunkiem na jaki zasługuje. Przede wszystkim ze względu na prochy tych, którzy znaleźli w niej swój wieczny spoczynek.
Każda decyzja podjęta pod wpływem impulsu, może przynieść więcej szkody niż pożytku, tak w pierwszych dniach jak i długo, długo po tym.
Dlaczego prezydent Kaczorowski nie został uhonorowany takim samym zaszczytem? Myślę, że miejsce by się znalazło. W krypcie św. Leonarda jeszcze jeden sarkofag zmieściłby się bez problemu.
Trudno mi również postrzegać prof. Bartoszewskiego i A. Wajdę z K. Zachwatowicz Wajdą jako osoby pozbawione taktu, szacunku dla zmarłych i jak powiedział jakiś domorosły polityczyna "antypatriotów" - do tego ostatnie komentarza nawet się nie odniosę....

We wszystkim i w każdej sytuacji nalezy zachować umiar i zdrowy rozsądek, a tego naszemu społeczeństwu wyraźnie brakuje.
Mamy skłonność popadania ze skrajności w skrajność, czasem jak powiewające chorągiewki - raz w prawo, raz w lewo, raz w górę, raz w dół.
Dziennikarze, którzy z taką odrazą odnosili się do prezydenta i jego popleczników, dziś biją się w piersi, przywlekają kiry i wręcz przepraszają....
Jedna wielka hipokryzja i kołtuństwo!
Decydenci powinni również kierować się umiarem!
To jakim prezydentem był Lech Kaczyński osądzą przyszłe pokolenia.

Zaliczam się jednak do grona tej mniejszości, która uważa, że Wawel nie jest odpowiednim miejscem i Para Prezydencka powinna spocząć z należnymi jej honorami i czcią oddaną przez wszystkich zaproszonych dostojników i obywateli polskich w Archikatedrze św. Jana w Warszawie.
15.04.2010 02:17
Kto czyta - nie błądzi np.:

http://merlin.pl/Pan-Andrzej-Klamca-mit ... 63648.html
>>Pełny opis produktu: Pan Andrzej. Kłamca, mitoman czy konformista - rzecz o towarzyszu Andrzeju Wajdzie
Autor: Piotr Włodarski
Wydawnictwo:Włodarski , 2001
ISBN:83-915204-0-4
Liczba stron:160
Wymiary:160 x 230 mm
Sprawdź inne tytuły: Piotr Włodarski
Kategorie:biografie > biografie
"Pan Andrzej" to dość zaskakująca pozycja na naszym rynku wydawniczym. Po serii książek omawiających twórczość Andrzeja Wajdy, po zbiorach jego wypowiedzi i wywiadów, po "Autobiografii" pozycja ta próbuje zweryfikować mit Wielkiego Twórcy. Autor posługując się fragmentami wypowiedzi reżysera, jego notatkami oraz publikacjami prasowymi stara się udowodnić iż wielkość Andrzeja Wajdy budowana była przez dawnych władców PRL dla doraźnych potrzeb propagandowych. Co więcej, z cytowanych dokumentów wynika że sam reżyser zgodził się na taką grę i świadomie w niej uczestniczył. Co gorsza zaangażował do tej gry swój talent realizując tylko takie filmy jakich oczekiwali od niego władcy PRL. Kim więc był i jest Andrzej Wajda - wzorem, autorytetem, artystą czy też ofiarą polityki a może wiecznym konformistą ? Autor książki niestety nie pozostawia nam złudzeń.
Na pewno największym atutem książki są cytowane dokumenty. Niektóre z nich budzą swoistą grozę, inne odsłaniając mechanizmy rządów w PRL kompromitują nie tylko polityków ale tzw. elity artystyczne. Wszystko to prowokuje do ponowienia pytania - czy brak rozliczenia z przeszłością nadal nie jest główną przeszkodą w normalnym i zdrowym funkcjonowaniu państwa polskiego. <<

http://marucha.wordpress.com/2007/11/28 ... e-odpowie/

>>Władysław Bartoszewski niedawno został określony przez przywódcę Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska jako “najlepszy polski życiorys” i jako “najlepsza polska biografia”. Tenże pan Tusk już jako premier RP powołał Bartoszewskiego na sekretarza stanu do spraw zagranicznych w kancelarii premiera. W ostatnim czasie nadeszła również wiadomość, że Senat KUL postanowił akurat teraz uhonorować Władysława Bartoszewskiego doktoratem honoris causa, nie bacząc na bezprzykładną serię wyzwisk i obelg, jakimi popisał się pan Bartoszewski w ostatniej kampanii wyborczej. W związku z tymi wszystkimi przedziwnymi uhonorowaniami człowieka, który dawno przestał spełniać wymogi stawiane przed ludźmi o prawdziwym autorytecie, pozwolę sobie wystosować do niego następujących 30 pytań:

- Dlaczego zgodził się Pan na uroczyste wręczenie Panu medalu ku czci największego niemieckiego polakożercy lat dwudziestych Gustawa Stresemanna?

- Dlaczego w 2006 r. jako sekretarz kapituły Orderu Orła Białego sprzeciwił się Pan przyznaniu Orderu Orła Białego (pośmiertnie) generałowi Augustowi E. Fieldorfowi i rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu? Czy można w ogóle porównać Pana zasługi jako kawalera Orła Białego z zasługami dwóch wspomnianych bohaterów?

- Dlaczego, będąc oficjalnym gościem Izraela jako polski minister spraw zagranicznych, milczał Pan jak grób w parlamencie izraelskim w czasie, gdy obrażano Pana kraj, gdy Polaków publicznie nazywano współwinnymi wraz z Niemcami zagłady Żydów (robił to m.in. wiceprzewodniczący parlamentu R. Rivlin)?

- Jeśli nie miał Pan odwagi na publiczną polemikę z antypolskimi oszczerstwami, dlaczego nie wyszedł Pan z sali, jak doradzała Panu większość polskiej delegacji?

- Dlaczego kłamał Pan (w 2000 r.), że Polaków zaatakował w Knesecie tylko “głupi ekstremista”?

- Dlaczego używa Pan bezprawnie tytułu profesora w sytuacji, gdy jest Pan tylko maturzystą, absolwentem gimnazjum? Jak wiadomo, obowiązują twarde reguły: aby zostać profesorem, trzeba mieć magisterium, doktorat i habilitację, a żadnej z tego typu prac Pan nie obronił, nie mówiąc o skończeniu studiów.

- Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, której Pan tyle zawdzięcza, jak Pan sam wielokrotnie przyznawał?

- Dlaczego zgodził się Pan na zamieszczenie w książce – wywiadzie z Panem – cytatu z kłamliwym twierdzeniem Stefana Niesiołowskiego, że jakoby: “Zapisał (Pan) piękną kartę walki o Polskę z bronią w ręku”. W jakim to było oddziale? Przy jakiej ulicy? Jakich ma Pan świadków tej rzekomej walki?

- Dlaczego tak mocno, a kłamliwie, przesadza Pan z eksponowaniem swej roli jako rzekomo jednej z głównych postaci organizujących pomoc dla Żydów w ramach Żegoty w 1942 roku? Miał Pan wtedy tylko 20 lat i był podwładnym faktycznej wielkiej organizatorki pomocy Żydom Zofii Kossak.

- Dlaczego nie zareagował Pan na poturbowanie polskich, katolickich wiernych przez moskiewską milicję?

- Dlaczego nie zrobił Pan nic, aby zaprotestować przeciwko brutalnej obławie policyjnej na 300 Polaków we Frankfurcie nad Odrą, potępionej nawet przez 7 niemieckich posłów?

- Kto upoważnił Pana jako ministra do przepraszania Niemców cytatem z Jana Józefa Lipskiego za przesiedlenie?

- Na jakiej podstawie zaniżył Pan o milion osób – wbrew sprawdzonym naukowo statystykom – liczbę Polaków, ofiar wojny, w swym wystąpieniu w Bundestagu?

- Dlaczego Pan, w latach 60. tak zdecydowanie reagujący na początki fali antypolonizmu, milczy w tej sprawie, gdy fala antypolonizmu jest wielokrotnie większa?

- Dlaczego piętnował Pan w Izraelu antyżydowskich “polskich ciemniaków”, a nie wypowiada się Pan na temat skrajnych przejawów żydowskiego antypolonizmu? Dlaczego nie reaguje Pan na coraz silniejszą falę antypolonizmu w niemieckich mediach?

- Dlaczego Pan, były żołnierz AK i Powstania Warszawskiego, nie zareagował na potworne oszczerstwa rzucane na powstanie w artykule Cichego i na AK w tekście Yaffy Eliach?

- Dlaczego nic Pan nie zrobił w celu wystąpienia na arenie międzynarodowej przeciw używaniu oszczerczego nazewnictwa: “polskie obozy zagłady” i “polskie obozy koncentracyjne”? (Zrobił to dopiero kilka lat po Panu minister Adam Daniel Rotfeld).

- Co skusiło Pana, jako 83-letniego staruszka niemającego zielonego pojęcia o lotnictwie, do przyjęcia swoistej synekury, posady prezesa Rady Nadzorczej LOT, znajdującego się skądinąd w bardzo trudnej sytuacji finansowej? Czy w czasie Pana zarządu LOT-em może się Pan pochwalić choć jednym, jedynym posunięciem, które przyczyniło się do poprawy sytuacji finansowej firmy?

- Czy w czasie Pana pierwszego szefowania resortem spraw zagranicznych zrobił Pan w ogóle choć jedną konkretną rzecz dla obrony polskich interesów narodowych w polityce zagranicznej, czy wystarczyło Panu bierne reagowanie na wszelkie przypadki brutalnego dyskryminowania Polaków?

- Dlaczego Pan po tylekroć kłamliwie wychwalał kanclerza Helmuda Kohla znanego z niechęci do Polaków i do uznania granicy na Odrze i Nysie?

- Dlaczego Pan – antykomunista – zgodził się być ministrem w postkomunistycznym rządzie Józefa Oleksego?

- Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, swojej byłej przełożonej?

- Dlaczego nie zdobył się Pan – “autorytet” w Niemczech i Izraelu – na publiczne potępienie antypolskich oszczerstw najgorszego polakożercy i katolikożercy Jana Tomasza Grossa?

- Czy nie wstydzi się Pan swej decyzji odwołania z funkcji polskiego konsula honorowego wielkiego Polaka Jana Kobylańskiego, tylko dlatego że zaangażował się on w obronę prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala?

- Czy nie wstydzi się Pan, że na stare lata dał się Pan wciągnąć w niegodną Pana siwych włosów kampanię obelg w stylu “dewianci” i “bydło”?

- Czy popierał Pan awansowanie swego syna na pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego w randze ministra w rządzie Marcinkiewicza? Kto pierwszy zachęcił premiera Marcinkiewicza do rozważenia kandydatury Pana syna – pracującego przez wiele lat jako historyk w żydowskim instytucie w Oxfordzie – na to stanowisko, twierdząc, że Pana syn jakoby “od wielu, wielu lat zajmuje się energetyką”?

- Dlaczego dziwnie nie mówi Pan w swoich wywiadach o tym, że Pana syn pracował przez wiele lat w żydowskim instytucie w Oxfordzie i w polsko-żydowskim roczniku “Polin”? Przecież chyba nie było nic wstydliwego w jego pracy?

- Dlaczego Pan nie wpłynął na swego syna, by w 1989 r. nie wydawał jako “Editor” polakożerczej książki Samuela Willenberga “Surviving Treblinka”, w której znalazły się m.in. oszczercze twierdzenia, że AK-owcy, uczestnicy Powstania Warszawskiego, mordowali Żydów i gwałcili Żydówki?

- Dlaczego w ostatnich kilkunastu latach milczał Pan, nie protestując publicznie w sprawie oskarżeń przeciw Polakom (m.in. w tak bliskim Panu “Tygodniku Powszechnym”), że radośnie bawili się na karuzeli w pobliżu ruin płonącego warszawskiego getta? Przecież jeszcze w 1985 r. prostował Pan to kłamstwo na łamach paryskich “Zeszytów Historycznych”?

- Dlaczego kłamie Pan w wywiadzie-rzece udzielonym Michałowi Komarowi, jakoby złożył Pan rezygnację po objęciu na KUL funkcji dziekana przez prof. Ryszarda Bendera? W rzeczywistości był Pan podwładnym w jego katedrze aż 11 lat, w tym kilka lat w czasie, gdy był on dziekanem.
Ten wpis został dodany w 2007-11-28 (środa) @ 12:00:55 i znajduje się w kategorii Polityka, Różne. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanał. możesz napisz odpowiedź, lub trackback z Twojej własnej witryny.

Odpowiedzi: 86 do “Pytania, na które “profesor” Bartoszewski nie odpowie”<<
itp, itd, etc...
Jednym słowem, cytując KLASYKA - szukajcie, a znajdziecie.
No, i przyznaję, ze czuję głęboką nienawiść do komarów.
15.04.2010 10:23

NIECH WAWEL NAS PODZIELI

Aleksander Ścios, bezdekretu.blogspot.com, 14-04-2010 23:17

Nietrudno się domyśleć, że wściekłość wszelkiej maści hipokrytów kryjących się dotąd za żałobą wywołuje fakt, że pochowanie Marii i Lecha Kaczyńskich w krypcie na Wawelu sprawi, iż na wieki zostanie zachowana pamięć o tych postaciach i nie da się ich nigdy wykreślić z historii Polski.

Nim akcja dezinformacyjna pod hasłem „bądźmy razem” dokonała nieodwracalnych spustoszeń wśród zagubionego społeczeństwa, stała się rzecz, którą wolno postrzegać jako dobre zrządzenie losu. Dla każdego, kto zna ludzką naturę, nie będzie tajemnicą, że fałsz i skrywana nienawiść nie potrafią długo zasłaniać twarzy i muszą zedrzeć maskę w konfrontacji z prawdą. Tym bardziej, gdy podstępna „jedność” sączona w codziennym przekazie medialnym wynika z intencji oszukania własnego społeczeństwa.

Od chwili, gdy poinformowano, że rodziny Lecha i Marii Kaczyńskich zdecydowały, iż para prezydencka spocznie w Katedrze Wawelskiej - spadły ostatnie maski obłudy, ukrywanej dotąd umiejętnie za parawanem cynicznego nakazu. Spektakle sprzeciwu wobec tej decyzji, urządzane przez niektóre środowiska i media, obnażyły faktyczny stan umysłów i serc, a tłumiona w okresie „żałobnej propagandy” nienawiść ponownie stała się znakiem rozpoznawczym piewców „narodowego pojednania”.

Myślę, że stała się rzecz bardzo dobra, jak zawsze, gdy wyzwolone zostają prawdziwe intencje i zamiary – jeśli nawet ceną tego doświadczenia jest nasz wielki smutek. Nie ma też najmniejszego przypadku, że atak nastąpił właśnie w momencie ujawnienia miejsca pochówku Pary Prezydenckiej.

W polskiej tradycji pogrzebowej nie było chyba tak spektakularnego sprzeciwu wobec woli rodzin osób zasłużonych jak ten, którego jesteśmy świadkami. Na żadnym innym przykładzie nie widać dobitniej, jak obca polskiej kulturze i wielowiekowej tradycji jest grupa, ośmielająca się na aroganckie podważanie prawa do określenia miejsca spoczynku bliskich. To najmocniej rażący przykład upodlenia i zdziczenia ludzi, aspirujących do kręgu cywilizacji zachodniej, a nawet mieniących się elitą.

Nie ma nawet potrzeby wyjaśniania, że z decyzją rodziny Prezydenta można się nie zgadzać, jednak elementarne zasady kultury oraz szacunek, jakim w polskiej tradycji obdarzamy osoby zmarłe, nakazuje milczeć w kwestiach tak głęboko zależnych od woli najbliższej rodziny. Tymczasem przykłady zachowań i publikacji, z jakimi mamy do czynienia, świadczą, że ta kultura i tradycja są obce ludziom, którzy już zainicjowali i prowadzą kampanię sprzeciwu.


Tym wszystkim, którzy mówią dziś „Wawel nas podzieli”, trzeba powiedzieć, że będzie to podział niezbędny i dla Polski potrzebny – jak zawsze, gdy oddziela się swoich od obcych, by ratować zagrożoną tradycję i kulturę. Jeśli czują się podzieleni, bo nie mogą znieść myśli o krypcie prezydenckiej na Wawelu – sami wykluczają się z kręgu wartości, jakie reprezentował Prezydent Kaczyński – a ponieważ są to te same wartości, których strażnikami byli królowie i poeci pochowani w wawelskiej katedrze, nie mają najmniejszego prawa podnosić głosu w sprawach, które ich nie dotyczą.

Stała się rzecz dobra, jeśli już dziś możemy dostrzec, jak fałszywy jest nakaz wymyślony przez namiestnika Komorowskiego, z którego wystąpienia zaczerpnięto hasło „bądźmy razem”. Przypomnę, że poseł Zbigniew Kozak zarzuca właśnie Komorowskiemu inspirowanie protestów przeciwko pochowaniu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Wpisuje się to we wszystkie haniebne działania, jakie marszałek podejmuje po śmierci Głowy Państwa.

Nietrudno się domyśleć, że wściekłość wszelkiej maści hipokrytów kryjących się dotąd za żałobą wywołuje fakt, że pochowanie Marii i Lecha Kaczyńskich w krypcie na Wawelu sprawi, iż na wieki zostanie zachowana pamięć o tych postaciach i nie da się ich nigdy wykreślić z historii Polski. W perspektywie życia ludzi, którzy dziś rządzącą Polską, a których pamięć zniknie na przestrzeni jednego pokolenia – ta świadomość musi budzić najniższe instynkty i wściekłe reakcje. Oni wiedzą, że krypta na Wawelu oznacza trwałość wszystkich idei, za które oddał życie Prezydent Kaczyński, i choćby jutro już oddali nas we władanie „rosyjskich przyjaciół” - prezydencka krypta nie pozwoli zapomnieć o wolnej Polsce.

Myślę, że mądra decyzja Jarosława Kaczyńskiego i Rodziny Prezydenta już dziś jest świadectwem zwycięstwa. To „podział” i decyzja dobre dla Polski.

Aleksander Ścios

Za - [Niezależna pl] - http://niezalezna.pl/article/show/id/33067
15.04.2010 11:13
Witajcie,

myślę, że nikt z żyjących nie zapomni Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki i innych ofiar tej tragedii. Historia będzie ich wspominać inaczej niż my, którzy ich widzieliśmy, choćby tylko w TV.

Decyzją rodziny Para Prezydencka ma zostać pochowana na Wawelu. Należy to uszanować, a nie manifestować swojego negatywnego zdania na ten temat, ani też nie walczyć z oponentami. Tu nikt nas o zdanie nie pyta, nie przeprowadza referendum na zasadzie: kto nie z nami, ten przeciw nam... I nikt nie chce znać naszej opinii, to jest wolą najbliższych Prezydenta, aby spoczął tam gdzie inni Wielcy Polacy. Jeśli osoby zarządzające Wawelem i Katedrą przystają na prośbę RODZINY, to naprawdę nic nam do tego.

A tak zamiast w obliczu tak wielkiej tragedii jednoczyć się w bólu, Polska dzieli się na drobne... na przeciwników i zwolenników, na plujących i opluwanych... - zachowajmy trochę szacunku dla powagi chwili, dla trwającej żałoby!!!

Jedyne co przychodzi mi na myśl, że osobiście nie chciałabym mieć daleko do grobu Moich Rodziców. Nie chciałabym kupować biletu lub ciągle legitymowywać się i udowadniać, że tam leżą moi bliscy i mam prawo odwiedzić ich grób. Ale może to dlatego, że ja lubię cmentarze... i częściej niż zwykle chodzę na Powązki i odwiedzam choćby mojego Tatę, ciesząc się że nie leży w Poznaniu, tam gdzie reszta rodziny, którą odwiedza się od święta.

Pozdrawiam refleksyjnie,
Marta
Strona z 4 < Poprzednia Następna >