Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Moje Kresowe zagadki rodzinne

6.05.2010 14:32
Właściwie zawsze wiadomo było, że nasza rodzina NIE pochodzi z Kresów...

Owszem Babcia miała w dowodzie wpisane, że urodziła się w Sławucie w ZSRR, ale to także brane było jako swoisty przypadek. Jej ojciec pracował na kolei, w Sławucie był duży węzeł kolejowy - tak tłumaczono kwestię urodzenia się Babci.

Z biegiem lat zaczęłam pragnąć wyjazdu na Ukrainę... Moje marzenie spełniło się w sierpniu zeszłego roku, kiedy to pierwszy raz tam pojechałam. Pojechałam sama, samochodem, a po przekroczeniu granicy coś mnie chwyciło za gardło. Po prostu popłakałam się... że w końcu tu jestem, że marzenie się spełniło.
Na Ukrainie byłam już 5 razy, ale nie udało mi się jeszcze dojechać do Sławuty. Niemniej jednak moja historia rodzinna powoli odkrywa przede mną nowe wiadomości.

Pradziadek nie pracował na kolei sensu stricte. Był budowniczym dróg żelaznych, absolwentem Petersburskiego Instytutu Technologicznego. Mieszkał w Sławucie z rodziną w latach 1906 - 1912. W 1915 budował drogę żelazną Orsza - Worożba łączącą obecnie Białoruś z Ukrainą - miastem w obwodzie sumskim. Z historii rodzinnych wiadomo było, że pradziadek budował mosty i wiadukty kolejowe gdzieś w Rosji.
W Sławucie urodziła się dwójka z czwórki jego dzieci. Starsze dzieci - Zofia i Władysław urodzili się w Warszawie. Niezależnie od pracy pradziadka rodzina przeniosła się do Warszawy, najpóźniej w 1920 r., ponieważ najmłodsza córka - moja Babcia poszła do szkoły już w stolicy.

W Spisie Ziemian Rzeczpospolitej Polskiej z 1930 r. - woj. wołyńskie, pradziadek widnieje jako właściciel majątku Owłoczym w pow. oleskim (382 ha). Jest to nadzwyczaj zagadkowa sprawa, ponieważ rodzina pradziadka pochodziła z Kongresówki. Nie wiadomo dlaczego i skąd pradziadek był w posiadaniu tego majątku. Byłam w kwietniu br we wsi Owłoczyn w pow. oleskim, pytałam ludzi, ale nikt nie słyszał nazwiska Stronczyński. Wieś jest duża, droga we wsi częściowo brukowana, częściowo już asfaltowa. Miejscowość posiada własną cerkiew, usytuowaną nad jeziorem. Brak jest jakichkolwiek danych, czy był tam jakiś dwór, czy kiedykolwiek pradziadek tam mieszkał, czy i kiedy sprzedał ten majątek. Po prostu nic nie wiadomo

Na Wołyniu mieszkała dalsza rodzina prababci - Móchlińscy. Zawsze wydawało mi się, że nazwisko to brzmiało Mochlińscy (tak jest zwykle zapisywane), ale ostatni kontakt z kuzynem Babci zamieszkałym w Londynie, potwierdził informacje, że właściwe brzmienie nazwiska to MÓCHLIŃSCY.

Prababcia Maria, zwana przez wszystkich Babcią Niusią urodziła się 8 maja 1879 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Mama Babci urodziła ją podobno będąc w podróży, skąd i dokąd nie wiadomo, a więc Piotrków był prawdopodobnie przypadkowym miastem urodzenia Babci Niusi. W wieku 12 lat została sierotą. Jej ojciec po Powstaniu Styczniowym został zesłany na Sybir, z którego wrócił schorowany i szybko zmarł. Majątek rodzinny został skonfiskowany po Powstaniu. Matka Karolina z Chrzanowskich zmarła niedługo później (1901 r.) zdaje się, że na hiszpankę. Naukę Babci Niusi w Szkole Pedagogicznej hr Cecylii Plater-Zyberk w Warszawie opłacała ciotka zakonnica o nazwisku Rogowska. Nie mam pojęcia na co zmarli i gdzie leżą jej rodzice, ani do jakiego zakonu należała wspomniana wcześniej ciotka. Wiem tylko, że zakon miał swą siedzibę w Warszawie.

We wspomnianym wcześniej Spisie Ziemian z 1930 r. występuje dwóch Mochlińskich: Jan - właściciel maj. Fusów - 758 ha oraz maj. Szpikołosy - 325 ha oraz Ludwik - właściciel maj. Strzelcza - 451 ha.
Biorąc pod uwagę ilość posiadanych hektarów, rodzina była dosyć majętna. Wszystkie majętności, jak również i Owłoczym znajdują się w niedalekiej odległości od siebie - do ok. 70 km. Być może Owłoczym był majątkiem spadkowym po rodzicach prababci, który udało się odzyskać? Tylko dlaczego ludziom w Owłoczymiu nazwisko Mochlińscy/Móchlińscy także nic nie mówi? Dlaczego na cmentarzu nie ma "moich" nazwisk, a są natomiast Ruczyńscy/Rucińscy?

Stronczyńska Anna zam. Szweycer Merklinger Marta zam. Czerwieniec Historia Stronczyńskich jest dla mnie bardzo ważna, nie tylko z powodów stricte poznania historii rodzinnej. Mimo, iż jest to rodzina mojej Babci - Hanny Szweycerowej dd. Stronczyńskiej, to fizycznie jestem najbardziej podobna do kobiet z tej rodziny.

A moja ścieżka zawodowo-hobbystyczna jest idealną kompilacją zawodów panów Stronczyńskich. Pradziadek i jego ojciec - specjaliści od dróg żelaznych = moja wystawa, 3x pradziadek - heraldyk, numizmatyk, badacz starożytności = ja - archeolog, genealog, numizmatyk

Jeśli ktoś miałby jakiekolwiek pomysły na wyjaśnienie tych historii, będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
Zdjęcia ilustrujące Owłoczym zamieszczę wkrótce.

Odpowiedzi (10)

6.05.2010 15:04
Witam Pani Marto!
Bardzo ciekawa historia! Nie wiem czy zauważyła Pani, że w zamieszczonym przez mnie poście "Rolnik" -w Tablica ogłoszeń - Inne , oprócz opisu tego jubileuszowego numeru jest spis majątków i ich właścicieli. Jest tam i wspomniany przez Panią Fusów, a wiec jest nadzieja, że w treści może być choć fragment historii rodziny i majątku. Nie udało mi się nigdzie znaleźć tego numeru, a jestem zainteresowana Chorłupami Milowiczów. Może razem coś wymyślimy?
6.05.2010 15:28
Witam,

bardzo dziękuję

Zajrzę do BN, może tam będzie to jubileuszowe wydanie Rolnika, lub ewentualnie w bibliotece SGGW.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta
9.01.2011 21:08
Ja odwiedzam miejsce, gdzie urodziłam się 64 lata temu.
Ba, nawet odnalazłam krewnych o istnieniu, których nie miałam pojęcia!!!
A moja historia przedstawia się następująco:
Urodziłam się w Wilnie w 1946 r.
Mama była polką - Maria Zarachowicz z dmu Arcimowicz, ojciec rosjaninem - Leonid Fiedosichin.
Ojciec był inżynierem-wynalazcą, ale ponieważ pochodził z tzw."białych" i przeciwstawiał się władzy radzieckiej- klepaliśmy wielką biedę. Jego wynalazki "ginęły" w Moskwie a po jakimś czasie zostały wynalezione przez kogoś innego:(
Dopiero przed śmiercią w 1953 r opatentowano jeden z wynalazków, ale niestety ojciec już nie żył - zmarł na gruźlicę:(
Wtedy mama z trójką dzieci wyjechała do Polski.

Ojciec miał jedynego brata Pawła, o którym wiedzieliśmy, że jako kawaler zginął podczas bombardowania w Baranowiczach.
Kiedy z mężem mieliśmy zamiar jechać po 55 przeszło latach do Wilna, mąż zaproponował mi by w internecie szukać rodziny, czy znajomych w Wilnie. Oburzyłam się na to, bo wyjechałam z Wilna jako 7-letnie dziecko a krewnych przecież nie miałam, bo stryj Paweł zginął...
cdn.
9.01.2011 21:17
Babcia Natalia Griegoriewna Fiedosichin z domu Bachwałowa.
Przedwojenne zdjęcie z Wilna.
9.01.2011 21:26
Witam.
Powracam do mojej opowieści...
W 1954 r Maria Fiedosichin (moja mama) z trójką dzieci wyjechała do Polski.
Jedno dziecko, mój młodszy brat żył tylko tydzień w Polsce, zmarł na szkarlatynę..
Po jakimś czasie, mama wyszła ponownie za mąż i zmieniła nazwisko, siostra starsza ode mnie też wyszła za mąż i zmieniła nazwisko, a ja zostałam adoptowana przez ojczyma.

Całą moją historię opisywałam w internecie na różnych stronach i portalach.

Po 3 miesiącach moich „zmagań” z wyższą technologią” (internetem) otrzymałam e-maila od Beaty Fiedosichin , która pisała, że jest wnuczką stryjka Pawła, o którym wiedzieliśmy, że jako kawaler zginął podczas bombardowania w Baranowiczach.

To był rok 2008
Zaskoczenie było ogromne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Od Beaty Fiedosichin dowiedziałam się, że stryj przeżył bombardowanie, ożenił się z Polką i wyjechał do Kluczborka. Żył 95 lat, zmarł w 2005 r. ale ja nigdy Go nie poznałam.
Zaskoczenie było tym większe, że e-mailem przysłała takie samo zdjęcie moich rodziców i stryjka Pawła, jakie i my posiadaliśmy. Z tą różnicą, że nasze zdjęcie było miejscami porwane i zniszczone, natomiast Jej zdjęcie - w bardzo dobrym stanie.

Potem przysyłała mi przez internet więcej przedwojennych zdjęć moich rodziców.

Boleję nad tym bo często za życia przyjeżdżał z dziećmi do miejscowości, w której mieszkaliśmy na Dolnym Śląsku, być może mijaliśmy się na ulicy!

Stryjek Paweł miał 2 synów .Obaj z rodzinami mieszkają w Kluczborku.

Na Święta Wielkanocne 2008 roku pojechaliśmy do nowoodkrytej rodzinki do Kluczborka .

W lipcu 2008 r. pojechaliśmy z mężem Władysławem i z jednym z nowopoznanych braci stryjecznych - Eugeniuszem i jego żoną Urszulą, do Wilna szukać naszych korzeni.

Zaskakujące odkrycia w dalszym ciągu moich zwierzeń!
Pozdrawiam.
Tatiana Pitak z domu Fiedosichin
9.01.2011 21:33
Wilno.Przedwojenne zdjęcie, od lewej strony:
babcia Natalia Griegoriewna Fiedosichina, stryj Paweł Fiedosichin oraz Bronisław Czynczyk (prawdopodobnie drugi mąż babci).
9.01.2011 21:45
Babcia Natalia Griegoriewna Fiedosichin z domu Bachwałowa.
Jako młoda Kobieta.
9.01.2011 23:09
Po 55 latach od wyjazdu, wróciłam do swojej krainy!
Krainy baśni i snów, gdzie rzeczywistość przeplatała się z fantazją dziecka.
Wyjechałam z Wilna w 1954 r. jako dziecko, przyjechałam w 2008r. szukać domu mojego dzieciństwa na ul. Szkaplernej 71 (teraz ul. Dzuku)-jako babcia

W lipcu 2008 r. pojechaliśmy do Wilna z mężem Władysławem oraz nowoodkrytą rodziną –synem stryja Pawła – Eugeniuszem i Jego żoną Urszulą.

Dzięki pomocy o. Marka Adama Dettlaffa – franciszkanina, historyka sztuki odnalazłam swój dom, koleżankę z lat dziecięcych.
Na cmentarzu prawosławnym na Lipówce odnaleźliśmy i wykarczowaliśmy zarośnięte bzem i krzakami groby ojca i brata.
Batiuszka (ks.prawosławny) znalazł w księgach parafialnych i wystawił mi odpisy świadectw chrztu mojego i moich dwóch braci oraz świadectwa pochówku ojca i brata.

Nie sposób opisać moich przeżyć i wzruszeń!
Dobrze, że mąż panował nad wszystkim. Nagrał również film i zrobił mnóstwo zdjęć, by udokumentować ten niecodzienny fakt!
Miałam wielkie szczęście, że doświadczyłam tylu pięknych wzruszeń, chociaż czekałam na to przeszło pół wieku.

W 2009 r. powróciliśmy z mężem do Wilna, postawić granitową tablicę na grobie moich bliskich, aby wnukowie i prawnukowie mogli kiedyś odnaleźć swoje korzenie.
9.01.2011 23:19
Wilno.Cerkiew prawosławna Św. Eufryzyny. na Lipówce, gdzie byliśmy chrzczeni
9.01.2011 23:28
Wilno.2009 r. symboliczny grób Leonida i Gieorgija Fiedosichinów.
Spełniło się moje marzenie.