W Łęczyckiem major Skowroński, sformowawszy oddział kawaleryi, połączył się ze Syrewiczem i Skrzyńskiem. Przeszedłszy Zgierz podsunął się pod Łódź, której załogę liczącą 500 piechoty i konnicy postanowił zaalarmować, co mu się też udało. Podczas gdy reszta oddziału pozostała przed miastem, Skowroński, na czele tylko 12 jazdy, przy sprzyjającej napadowi ciemności, wpadł o godzinie 9. wieczorem różnemi uliczkami, zastrzelił placówkę a 3 innych moskali ranił i dotarł do rynku. Gdy tu zaczęto strzelać do moskali będących przed ratuszem na odwachu, zebrała się zaalarmowana tem załoga i rozpoczęła także ogień do powstańców, ale ci na dzielnych koniach, rozbijając spotykane po drodze patrole moskiewskie, żadnej nie poniosłszy straty umknęli do oddziału, który skierował się na Aleksandrów.